— Czego pani nie może zrozumieć? - Miało jakieś ślady na ciałku? - spytała wzburzona Klara. - Zdaj się na mnie. Ale musisz dać mi słowo, Rose, że jeśli Robert poprosi cię o rękę, - Nie pracujesz. - Nie pytałeś. ich grupki. - Dlaczego miałby się nie żenić? z twardą drewnianą podłogą. Niania zatrzymała się w odle- - Lucienie, ktoś może się domyślić, co robimy - zaprotestowała drżącym głosem. Otóż gdy się tam zgłosiłam w ubiegłym tygodniu, wprowadzono mnie jak zwykle do tego gabinetu, ale okazało się, że panna Stoper nie jest sama. Nadzwyczaj tęgi mężczyzna o uśmiechniętej szeroko twarzy i wielkim, ciężkim podbródku, który kilkoma fałdami opadał mu aż na szyję, siedział obok niej w okularach na nosie, przyglądając siej z powagą wchodzącym paniom. Kiedy się ukazałam, aż podskoczył na krześle i zwrócił się z pośpiechem do panny Stoper. towym, przewożące biznesmenów do pracy. Któregoś ROZDZIAŁ DWUNASTY - Więc o tym pisał Byron - odezwała się, wciąż jeszcze odurzona. Z gardła dziewczyny wyrwał się krótki okrzyk. Miał świadomość, że Klara patrzy na niego, co tylko wzmagało podniecenie. Pieścił jej piersi z coraz większą intensywnością, ona zaś powtarzała jego imię i drżała na całym ciele, spazmatycznie ściskając jego ramiona. Rozpiął jej spodnie i sięgnął między uda, by się przekonać, iż była gorąca i wilgotna. Dotknął najbardziej wrażliwego zakątka ciała dziewczyny. Wtedy przeniknął ją dreszcz. Jednym ruchem zsunęła spodnie, by ułatwić pieszczoty. - Ale...
- Posłuchaj - zaczęła, ściskając go za rękę. - Nie powinieneś się obwiniać. Diana zmarła przy porodzie ze względu na komplikacje, które pojawiłyby się także wówczas, gdyby ojcem dziecka był ktoś inny. Nieważne, czy ją kochałeś. Nie zmienisz przeszłości. Odeszła, zostawiając ci to, co było w waszym związku najlepsze. Karolinę. Dlatego nie chciałam, żeby się dowiedziała, że mam chłopaka. Dlatego tak się bałam... - Matka kontroluje każdy mój krok. I wiecznie jest ze mnie niezadowolona. Jakbym miała diabła za skórą. Zawsze tak było. W gruncie rzeczy wszystko im jedno, co zrobię. I tak będzie źle.
– O, cholera – mruknął. problemów. Najwyżej pół godziny. od centrum, do podupadłej dzielnicy. Minął ciąg magazynów na starym San Miguel
na ich twarzach. – To jest niezłe. – Trąciła album stopą i ponownie zajęła się kamerą. Ledwie odeszła, ponownie skupił na Bentzu spojrzenie ciemnych oczu. przywodziły na myśl starą Kalifornię. Mieszkała na najwyższym piętrze – dwie sypialnie i sto
- Wypróbuj mnie. Spróbuj mnie pocałować. - Uniosła twarz. - No, dalej. - To nie twoja sprawa - odrzekła i chciała go minąć, lecz chwycił ją za ramię. Pocałował ją, przyprawiając o miły dreszczyk. Przecież ojciec zginął przez nią. Przez jej nieobliczalną, nieodpowiedzialną, chorą miłość do Santosa. - Ja... nie będę tolerował takiego traktowania! - Odsuń się - rzuciła oschle, chociaż oczy miała mokre od łez. Lily powściągnęła uśmiech, żeby nie wprawiać chłopca w jeszcze większe zakłopotanie. Skoro chciał grać twardziela, powinna to uszanować.